ANIA
Zgłosiłam się na coaching rodzicielski ponieważ nie radziłam sobie z moim synkiem. Wielokrotnie wcześniej prosiłam o pomoc inne osoby, w mojej ocenie lepszych rodziców, tych którzy mają posłuszne, grzeczne dzieci. Ale metody przez nich stosowana u nas jakoś nie działały. W trakcie zaledwie kilku spotkań przeżyłam rewolucje jeśli chodzi o spojrzenie na moje dziecko i na wychowanie dzieci w ogóle. Dzięki tym spotkaniom czuję, że bardziej kocham swoje dziecko, bardziej je szanuję, mam więcej cierpliwości (choć wydawało mi się to wcześniej niemożliwe). Cechy mojego synka które wcześniej wydawały mi się wadami, teraz postrzegam jako zalety. Widzę, że mam wyjątkowe dziecko i nie chcę go na siłę zmieniać, nie chcę stłamsić potencjału który w sobie ma. Jestem bardziej wyluzowana, mam większy dystans do siebie i do sytuacji które wcześniej mnie przerastały. Czuję się mądrzejsza a to daje mi siły do bronienia moich nowych przekonań w kwestii wychowania mojego dziecka. Dziękuję za pomoc.
Marta i Marcin
W życiu nic przypadkowo się nie zdarza. To słowa Wioli. I ma tutaj 100% rację. Dziękujemy Komuś Wielkiemu, Kto nad nami czuwa, że przemierzyliśmy pewną drogę i w czasie tej drogi napotkaliśmy w odpowiednim momencie zajęcia z coachingu rodzicielskiego. Chciałabym tutaj podziękować mojej cioci Ani, która odmieniła moje spojrzenie na syna, a to zapoczątkowało drogę do zmiany. I dziękuję również mojej mamie, która nauczyła mnie, że warto próbować i szukać nowych rozwiązań. To był początek, ale bez spotkania z Wiolą nie byłoby przypieczętowania tych zmian. Zmiany przede wszystkim w nas, obrania kursu w kierunku, który chcemy. Ta zmiana przebiegła dzięki głębszemu poznaniu siebie, poznaniu naszych wartości i jak możemy się nimi kierować prawdziwie tzn. bez gadania, ale w czynach. Bo przecież możemy dać naszym dzieciom tylko to co mamy – a możemy mieć więcej, jeśli sami będziemy się rozwijać. To jest proces, niełatwy, czasami bolesny i wiemy, że jeszcze wiele pracy przed nami, ale wiemy na pewno, że nie chcemy zawracać. Dzięki spotkaniom z Tobą Wiolu dowiedzieliśmy się, że relacje z naszymi rodzicami są dla nas niesłychanie istotne, ale teraz wiemy co chcemy przekazać naszym dzieciom i powoli uczymy się jak to robić, a bagaż doświadczeń dzieciństwa i młodości już nas nie ogranicza. Dowiedzieliśmy się tutaj, że podstawą do budowania głębokich relacji jest akceptacja, także akceptacja samych siebie, a dzięki niej nasza Rodzina po prostu rozwija się.
Ewelina i Łukasz
Do Misia Kuleczki trafiliśmy, gdy byłam na początku ciąży, zachęceni przez mojego lekarza ginekologa. Główna motywacją była chęć przygotowania się do roli rodzica oraz wypracowanie wspólnego stanowiska co do wychowania dziecka w zgodzie z naszymi wyobrażeniami.. Były obawy, mnóstwo pytań w głowie: czy damy radę, czy pogodzimy życie rodzinne z ambicjami zawodowymi i z życiem do którego przywykliśmy, czy nie ulegniemy presji otoczenia co do wychowania dziecka, czy unikniemy błędów wychowawczych naszych rodziców, czy będziemy potrafili zbudować relacje z dzieckiem, i wreszcie czy uda nam się mówić jednym głosem, gdy osoby trzecie się pojawią. Te i wiele innych wątpliwości zaważyły na naszej decyzji uczestnictwa w coachingu rodzicielskim jeszcze przed narodzinami córeczki. Podczas spotkań coachingowych bardzo szybko zrozumieliśmy że musimy w pierwszej kolejności pracować sami nad sobą. Nad swoimi „naleciałościami” jakie odziedziczyliśmy pokoleniowo, nie zawsze dobrymi. Spotkania coachingowe obnażyły brutalnie nasze wady, uzależnienia, ambicje, obawy i dały pełną świadomość ich kontroli. Świadome przyznanie się do swoich „wad” przed samymi sobą było chyba najtrudniejsze. Coaching pomógł nam zdefiniować siebie i zdefiniować wartości oraz najbliższe cele które przed nami. Na jednym ze spotkań mąż narysował piękny okręt na którym umieściliśmy wartości jakimi kierujemy i chcemy kierować się w życiu. Okręt znalazł ważne miejsce w naszym domu i zawsze gdy mamy chwile zwątpienia zerkamy w jego kierunku i wtedy wszystko staje się prostsze. Dlaczego możemy polecić uczestnictwo w coachingu zanim pojawi się dziecko ? Przy odpowiednim zaangażowaniu pozwala na lepsze poznanie siebie i odkrycie na nowo , a przede wszystkim w parze. Dzięki czemu dialog jest znacznie łatwiejszy. Można wypracować nowe – dobre – nawyki i dzięki ćwiczeniom mieć pewność, że wejście w jakże trudny okres rodzicielstwa będzie łatwiejsze. Pozwoli rodzicom, co możemy już teraz powiedzieć, cieszyć się w pełni z narodzin jakże wyczekiwanego dziecka. Uniknąć sytuacji „stykowych”, które nie pomagają w funkcjonowaniu i wychowywaniu dziecka. Było to dla nas cenne doświadczenie, które z dnia na dzień procentuje i jesteśmy przekonani, że dalej będzie procentowało.
Amelia i Łukasz
Jesteśmy z mężem bardzo zadowoleni z zajęć coachingowych dla rodziców prowadzonych przez Panią Wiolettę! Na pierwszych warsztatach znaleźliśmy się trochę przez ciekawość i chęć bycia lepszymi rodzicami, a cykl spotkań indywidualnych w których zdecydowaliśmy się wziąć udział w bardzo szybki i skuteczny sposób nam pomógł. Na początku pewne tematy wydawały nam się dosyć abstrakcyjne ale po zrealizowaniu zadań już wszystko było jasne i nabierało głębokiego sensu. Do tej pory dość wycofany tata, nie dość, że stał się zaangażowanym tatą to zmienił swoje dotychczasowe metody, które wcześniej powodowały bunt i konflikt a teraz budują autorytet oparty na bliskiej i pozytywnej relacji. Ja do tej pory miałam wiele wątpliwości jak właściwie reagować w różnych sytuacjach, teraz mam już stabilne fundamenty i jestem świadomą i pewną swoich decyzji mamą. Było warto zatrzymać się na chwilę, podejść ze świadomością i zaangażowaniem do tematu, który będzie miał pozytywny wpływ na przyszłość całej naszej rodziny…
Tomek
„Zanim napisze o samym coachingu to cofnę sie o rok... wtedy przyszliśmy z Gosią na pierwsze zajęcia szkoły rodzenia. Nie mając nigdy kontaktu z małymi dziećmi powiedziałem, że moim głównym celem jest nauczyć sie pielęgnacji malucha - przewijać, kąpać etc. Później okazało sie, ze w zaledwie kilka godzin teorii i praktyki wszystko to opanowałem, a wyzwaniem okazały sie zupełnie inne obszary... Dlaczego ona płacze bez powodu? Dlaczego wymusza różne rzeczy a mnie denerwuje? Czy ubieranie i wyjście z domu muszą być takim koszmarem? Te i wiele innych "przygód" dnia codziennego spowodowały, że chętnie zgłosiłem sie na coaching rodzicielski do Misia Kuleczki. I nie żałuję. Dla mnie szczególnie cenne doświadczenia to słuchanie i rozmowa z pozostałymi "pacjentami";) coachingu, omawianie wszelakich ciekawych sytuacji i rozwiązywanie case'ow. Dało do myślenia i pozwoliło mi zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii w podejściu do malej Emilii. Co ciekawe, a może bardziej niespodziewane, bo nie miałem takich oczekiwań przed coachigiem, również w kontaktach z żoną udało sie co nieco doszlifować;) Mogę powiedzieć, że teraz czuje sie komfortowo jako tata, pewny siebie, otwarty na wiedzę i nowe doświadczenia. Wiola - dzięki!”
Agnieszka Sz.
„Szkolenie dzięki któremu będzie się żyło łatwiej zarówno mi jak i mojej rodzinie” ..Wracając miałam chwilę w samochodzie na przemyślenia i pomyślałam, że napiszę jeszcze raz co tak faktycznie dały mi te chwile spędzone w Waszym sympatycznym gronie:) Coaching - STOP dotychczasowej "gonitwie". Chwile spędzone bez dzieci, ale dla dzieci. Czasami pełne śmiechu, wzruszeń czy też złości ale pomagające dostrzec mi moje niedoskonałości. Mam wrażenie, ze właśnie dzięki coachingowi będzie mi dużo łatwiej zrealizować jedno z moich marzeń: BYĆ NIE TYLKO RODZICEM ALE PRZEDE WSZYSTKIM PRZYJACIELEM MOICH DZIECI! Dziękuję.
ps. muszę się pochwalić że po powrocie do domu bezstresowo poszło mi z nieśpiącymi, kłócącymi się i rozpieszczonymi przez babcie dziewczynami. plusik:)
Krzysztof O.
– „ Wioletta! Chce mi się - to jest największy sukces Twojego coachingu. Po jesiennych perturbacjach w firmie byłem już tak zmęczony pracą i całym światem, że nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Doświadczenia z "coachingiem", jakie wyniosłem z pracy jeszcze się do tego przyczyniły, więc kiedy żona opowiedziała mi o Twoim wykładzie, byłem zaintrygowany, skąd taka różnica między teorią, a praktyką? Dzisiaj nie ma dla mnie znaczenia, czym jest to, co nazywane jest "coachingiem" w mojej byłej pracy, bo oczekiwania firmy wobec roli, jaką miałem odgrywać, były zupełnie inne niż moje wyobrażenia. Rozstanie było nieuniknione, teraz czuję się wolny. (Jeśli wypowiedzenie było, jak mówisz, wynikiem "samospełniającej się przepowiedni", to sam jestem reżyserem tej sytuacji :-) Czuję się spokojniejszy, pewniejszy siebie, mam więcej pomysłów i ciągle przychodzą mi do głowy nowe. Z najgłębszych szuflad świadomości odkopałem i wyciągnąłem na światło dzienne rzeczy, które zawsze wiedziałem, a które gdzieś tam pokrywał powoli kurz. Przedtem było tak: "Mam taki piękny szwajcarski zegarek, ale nie będę go nosił, żeby się nie zniszczył. Niech poleży w bezpiecznym miejscu, a ja ponoszę starego, ruskiego ". A stary ruski "poljot" ciągle się psuje. "Ale przecież nie będę nosił szwajcarskiego, bo się porysuje..." itd., itd. Jestem w trakcie zakładania na rękę zegarka z napisem "Swiss made" :-) Lubisz "Władcę pierścieni" Tolkiena? Ja bardzo. Być może kojarzysz historię króla Rohanu, Theodena. Przez długi czas pozostaje on pod wpływem czarów Sarumana i sączonego mu do ucha jadu doradcy, Smoczego Języka. Siedzi posępny, zestarzały i otumaniony na tronie, rzeczywistą władzę sprawuje Smoczy Język, a państwo powoli upada. Do czasu, kiedy pojawia się czarodziej Gandalf, który zdejmuje z Theodena czar i wszystko się zmienia: król wstaje, młodnieje, odzyskuje siłę i prowadzi swój naród do walki z wrogiem. Zawsze poruszała mnie ta przemiana Theodena. Teraz myślę, że jest to najlepsza alegoria coachingu, jaką znam.
Jagna
„Jestem mądrzejszą matką i to daje mi spokój” „Dzieci nie są złe, to my rodzice źle je prowadzimy i to my możemy naprawić”
Łukasz
„Nauczyłem się, uczę się mojego dziecka, siebie i zdobyłem dużo informacji podejść w kolejnych latach do dziecka. Pewnie będę też zgłębiał wiedzę w tych kwestiach”
Gosia i Łukasz
„Kochamy Misia Kuleczkę ! Początkowo sceptyczni, stopniowo wkręceni, na końcu bardzo zadowoleni. Poszliśmy z myślą, aby naprawić dziecko, okazało się, że naprawiamy siebie, a wtedy okazuje się, że dziecko nie jest w ogóle zepsute. Kurs z Misiem Kuleczką dał nam możliwość spojrzenia na różne sytuacje z różnej perspektywy, nie tylko na nas, najważniejszych dorosłych (w naszym mniemaniu). Dziecko też człowiek, tego się nauczyliśmy i z tą myślą idziemy dalej. Dziecko ma takie same prawa jak my – dorośli, ale musieliśmy iść na kurs, żeby to zrozumieć.”
Magdalena H.
”Minął miesiąc odkąd ostatecznie przestałam karmić piersią, a to z kolei nastąpiło równy miesiąc po rozmowie z Tobą, czyli po naszej sesji coachingowej. Tak mnie te Twoje pytania fenomenalnie naprowadziły na właściwą drogę, że aż chciałoby się spisać tą naszą rozmowę jako przykład skutecznego coachingu. Ale oczywiście nie miałoby to sensu, bo po co zdradzać, jakie masz asy w rękawie?”
Beata T.
„Współpraca w ramach coachingu, pozwoliła mi na to, że spojrzałam na siebie w nieco inny sposób, na szczęście w ten pozytywny sposób. Praca nad sobą poprzez różne przemyślenia wzmocniła moje poczucie pewności siebie. Dzięki temu stałam się bardziej świadoma i odpowiedzialna wobec tego co, gdzie i w jaki sposób robię w swoim życiu.
Dwa lata później…
Wiolu, kiedy jest mi smutno albo źle to przypominam sobie nasze spotkanie coachingowe. Przyznam, że nie wiedziałam, że to ma taką moc.”