Zachęcam do wzięcia udziału w warsztatach. Warto rozmawiać z kimś kto ma wiedzę i doświadczenie w tych tematach
Spojrzycie na tę problematykę z innej strony, a jeśli jest taka sama, to tym bardziej Was umocni i upewni. Warsztaty te skłaniają do myślenia.
Warto dowiedzieć się czegoś nowego o aspektach rodzicielskich -ojcostwie
Pobudza do myślenia o nowatorskiej, ale i właściwej i pełnej roli ojca
Szkolenie pozwala zrozumieć rolę obojga rodziców i uświadomić sobie, że mamy TE SAME PRAWA
Dowiesz się rzeczy, o których nigdzie indziej nie usłyszysz
Nie zastanawiaj się czy warto, bo korzyści z niego płynących nie przewidzisz
Masz dziecko i myślisz, że już nic cię nie zaskoczy?! Tu odkryjesz dużo nowego. I naprawdę dużo wnoszą do związku
Szkolenie jest bardzo interesujące i prowadzone w miłej atmosferze
Pozwalają spojrzeć na role rodzica z innego punktu widzenia (z boku)
„Zanim napisze o samym coachingu to cofnę sie o rok... wtedy przyszliśmy z Gosią na pierwsze zajęcia szkoły rodzenia. Nie mając nigdy kontaktu z małymi dziećmi powiedziałem, że moim głównym celem jest nauczyć sie pielęgnacji malucha - przewijać, kąpać etc. Później okazało sie, ze w zaledwie kilka godzin teorii i praktyki wszystko to opanowałem, a wyzwaniem okazały sie zupełnie inne obszary... Dlaczego ona płacze bez powodu? Dlaczego wymusza różne rzeczy a mnie denerwuje? Czy ubieranie i wyjście z domu muszą być takim koszmarem? Te i wiele innych "przygód" dnia codziennego spowodowały, że chętnie zgłosiłem sie na coaching rodzicielski do Misia Kuleczki. I nie żałuję. Dla mnie szczególnie cenne doświadczenia to słuchanie i rozmowa z pozostałymi "pacjentami";) coachingu, omawianie wszelakich ciekawych sytuacji i rozwiązywanie case'ow. Dało do myślenia i pozwoliło mi zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii w podejściu do malej Emilii. Co ciekawe, a może bardziej niespodziewane, bo nie miałem takich oczekiwań przed coachigiem, również w kontaktach z żoną udało sie co nieco doszlifować;) Mogę powiedzieć, że teraz czuje sie komfortowo jako tata, pewny siebie, otwarty na wiedzę i nowe doświadczenia. Wiola - dzięki!”
„Szkolenie dzięki któremu będzie się żyło łatwiej zarówno mi jak i mojej rodzinie” ..Wracając miałam chwilę w samochodzie na przemyślenia i pomyślałam, że napiszę jeszcze raz co tak faktycznie dały mi te chwile spędzone w Waszym sympatycznym gronie:) Coaching - STOP dotychczasowej "gonitwie". Chwile spędzone bez dzieci, ale dla dzieci. Czasami pełne śmiechu, wzruszeń czy też złości ale pomagające dostrzec mi moje niedoskonałości. Mam wrażenie, ze właśnie dzięki coachingowi będzie mi dużo łatwiej zrealizować jedno z moich marzeń: BYĆ NIE TYLKO RODZICEM ALE PRZEDE WSZYSTKIM PRZYJACIELEM MOICH DZIECI! Dziękuję. ps. muszę się pochwalić że po powrocie do domu bezstresowo poszło mi z nieśpiącymi, kłócącymi się i rozpieszczonymi przez babcie dziewczynami. plusik:)
„ Wioletta! Chce mi się - to jest największy sukces Twojego coachingu. Po jesiennych perturbacjach w firmie byłem już tak zmęczony pracą i całym światem, że nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Doświadczenia z "coachingiem", jakie wyniosłem z pracy jeszcze się do tego przyczyniły, więc kiedy żona opowiedziała mi o Twoim wykładzie, byłem zaintrygowany, skąd taka różnica między teorią, a praktyką? Dzisiaj nie ma dla mnie znaczenia, czym jest to, co nazywane jest "coachingiem" w mojej byłej pracy, bo oczekiwania firmy wobec roli, jaką miałem odgrywać, były zupełnie inne niż moje wyobrażenia. Rozstanie było nieuniknione, teraz czuję się wolny. (Jeśli wypowiedzenie było, jak mówisz, wynikiem "samospełniającej się przepowiedni", to sam jestem reżyserem tej sytuacji :-) Czuję się spokojniejszy, pewniejszy siebie, mam więcej pomysłów i ciągle przychodzą mi do głowy nowe. Z najgłębszych szuflad świadomości odkopałem i wyciągnąłem na światło dzienne rzeczy, które zawsze wiedziałem, a które gdzieś tam pokrywał powoli kurz. Przedtem było tak: "Mam taki piękny szwajcarski zegarek, ale nie będę go nosił, żeby się nie zniszczył. Niech poleży w bezpiecznym miejscu, a ja ponoszę starego, ruskiego ". A stary ruski "poljot" ciągle się psuje. "Ale przecież nie będę nosił szwajcarskiego, bo się porysuje..." itd., itd. Jestem w trakcie zakładania na rękę zegarka z napisem "Swiss made" :-) Lubisz "Władcę pierścieni" Tolkiena? Ja bardzo. Być może kojarzysz historię króla Rohanu, Theodena. Przez długi czas pozostaje on pod wpływem czarów Sarumana i sączonego mu do ucha jadu doradcy, Smoczego Języka. Siedzi posępny, zestarzały i otumaniony na tronie, rzeczywistą władzę sprawuje Smoczy Język, a państwo powoli upada. Do czasu, kiedy pojawia się czarodziej Gandalf, który zdejmuje z Theodena czar i wszystko się zmienia: król wstaje, młodnieje, odzyskuje siłę i prowadzi swój naród do walki z wrogiem. Zawsze poruszała mnie ta przemiana Theodena. Teraz myślę, że jest to najlepsza alegoria coachingu, jaką znam.
„Jestem mądrzejszą matką i to daje mi spokój” „Dzieci nie są złe, to my rodzice źle je prowadzimy i to my możemy naprawić”
„Nauczyłem się, uczę się mojego dziecka, siebie i zdobyłem dużo informacji podejść w kolejnych latach do dziecka. Pewnie będę też zgłębiał wiedzę w tych kwestiach”
„Kochamy Misia Kuleczkę ! Początkowo sceptyczni, stopniowo wkręceni, na końcu bardzo zadowoleni. Poszliśmy z myślą, aby naprawić dziecko, okazało się, że naprawiamy siebie, a wtedy okazuje się, że dziecko nie jest w ogóle zepsute. Kurs z Misiem Kuleczką dał nam możliwość spojrzenia na różne sytuacje z różnej perspektywy, nie tylko na nas, najważniejszych dorosłych (w naszym mniemaniu). Dziecko też człowiek, tego się nauczyliśmy i z tą myślą idziemy dalej. Dziecko ma takie same prawa jak my – dorośli, ale musieliśmy iść na kurs, żeby to zrozumieć.”
„Współpraca w ramach coachingu, pozwoliła mi na to, że spojrzałam na siebie w nieco inny sposób, na szczęście w ten pozytywny sposób. Praca nad sobą poprzez różne przemyślenia wzmocniła moje poczucie pewności siebie. Dzięki temu stałam się bardziej świadoma i odpowiedzialna wobec tego co, gdzie i w jaki sposób robię w swoim życiu. Dwa lata później… Wiolu, kiedy jest mi smutno albo źle to przypominam sobie nasze spotkanie coachingowe. Przyznam, że nie wiedziałam, że to ma taką moc.”
”Minął miesiąc odkąd ostatecznie przestałam karmić piersią, a to z kolei nastąpiło równy miesiąc po rozmowie z Tobą, czyli po naszej sesji coachingowej. Tak mnie te Twoje pytania fenomenalnie naprowadziły na właściwą drogę, że aż chciałoby się spisać tą naszą rozmowę jako przykład skutecznego coachingu. Ale oczywiście nie miałoby to sensu, bo po co zdradzać, jakie masz asy w rękawie?”