PRZEKRACZASZ GRANICE - PONOSISZ KONSEKWENCJE

PRZEKRACZASZ GRANICE - PONOSISZ KONSEKWENCJE

Autor: Wioletta Przenniak-Cołta , poniedziałek, 03 październik 2016 08:56

Mogłoby się wydawać, że to temat prosty i oczywisty, bo pojawia w wielu rodzicielskich rozmowach. Niemal każdy wyznacza sobie za cel skuteczne wyznaczanie granic i ich egzekwowanie. Kiedy zgłębiam temat i dopytuję, co się konkretnie kryje pod słowem „granice” pojawia się rzeczywisty problem. Po chwilowym namyśle rodzice przyznają, że są to zakazy i nakazy, których wyegzekwowanie stawia ich nieraz w trudnej bez wyjścia sytuacji.

Czy o to w tym rzeczywiście chodzi?

Wśród najważniejszych dla siebie granic rodzice wymieniają np.: ograniczony czas przy komputerze, nie krzyczymy, nie zabieramy rodzicom komputera, nie bijemy, nie niszczymy, nie bawimy się w każdym miejscu itp. Wśród granic dziecka rodzice podają podobne przykłady np. limitowany czas na bajki, nie kłamiemy (dziecko rodziców oczywiście), nie przezywamy itp. Można by pomyśleć, że nasze granice są tożsame z granicami dziecka. Skąd zatem tyle awantur, krzyków i nieporozumień w obszarze granic?

Czym w takim razie są granice?

Granice służą ochronie naszych ważnych potrzeb, stąd w literaturze możemy spotkać zamienne stosowanie tych słów. Nie każdej granicy można dotknąć, zobaczyć, ale można je, przy odrobinie dobrej woli, dostrzec i zrozumieć. Agnieszka Stein autorka bezcennej książki „Dziecko z bliska” zwraca uwagę rodziców na fakt, że dzieci też mają swoje granice i warto temat granic zacząć właśnie od szanowania i chronienia granic dziecka. Dziecko od urodzenia sygnalizuje, co jest dla niego miłe, a co nie, u kogo lubi być na rękach, a u kogo niekoniecznie, ale nie potrafi o swoje granice jeszcze wystarczająco dbać. Jednak szanowanie granic dziecka pozwala mu od samego początku:

- rozpoznawać swoją odrębność,

- dbać o siebie w zdrowy sposób,

- współpracować i rezygnować z niektórych swoich pragnień w imię równowagi i potrzeb innych ludzi,

- protestować za każdym razem, kiedy czuje, że ktoś narusza jego granice.

JAK CHRONIMY SWOJE GRANICE?

Sposoby ochrony i zadbania o siebie, o swoje potrzeby, budzą wiele dyskusji, niepokoju i wątpliwości. Można z łatwością zauważyć, że my, rodzice, dajemy sobie niestety czasem przyzwolenie by krzyczeć, dawać klapsy, ośmieszać, upokarzać (oczywiście kiedy nic innego nie działa na nasze dziecko). Możemy w chwili nieposłuszeństwa dziecka, w celu ochrony naszych potrzeb, korzystać ze wszystkiego co nam znane, przynajmniej tak myślą niektórzy. Czy słusznie? Na coachingu rodzice docierają często do odpowiedzi, których się nie spodziewali. Natomiast CO MOŻE DZIECKO? Dziecko może albo wykonywać polecenia albo co najwyżej iść do swojego pokoju i poradzić sobie samemu z wielkim uczuciem bezsilności i złości. Oczywiście nie może przy tym nikogo obrazić ani zniszczyć zabawek. W dodatku w naszej reprymendzie wykrzyczymy mu jakie są nasze granice. Czy jest zatem jakaś przestrzeń na granice dziecka, na jego potrzeby? Podczas jednej z sesji klientka wyznała, że jej granice cierpliwości są wystawiane na ciężką próbę, kiedy jej mąż nie wykonuje poleceń. Podobnie dzieje się, kiedy do córki mówi po raz piąty „nie rób tego”, „nie dotykaj” itp. Zapytałam zatem: „Co jest twoją granicą w tych sytuacjach? Jaka granica jest przekraczana?”. Klientka mówi „CIERPLIWOŚCI”. To jednak tylko wierzch góry lodowej. Za wystawianą na próbę cierpliwością stoi przecież szereg ważnych potrzeb człowieka, które są lekceważone, ignorowane albo tłumione. Niezrobienie zakupów okazało się nie tylko kwestią wykonania polecenia, ale zmuszeniem do przeznaczenia czasu, którego i tak już brakowało, na ponowne zakupy. Co za tym idzie wiązało się to z utratą możliwości odpoczynku, możliwości zabawy z dzieckiem itp.

W innej sytuacji dziecko przybliża się do zakazanych obszarów typu gniazdka, lustra w domu, droga porcelana. Mama mówi NIE WOLNO, NIE RUSZ, WRACAJ. Jaka granica matki jest przekraczana? Jaka potrzeba za nią stoi, skoro tak się denerwuje, że zaczyna krzyczeć? Może odpowiedzialności za dziecko, może bezpieczeństwa, może szacunku dla ciężko zapracowanych mebli? A może to potrzeba spokoju, odpoczynku? Z drugiej strony nasze dziecko, kiedy mu tak zabraniamy, również zaczyna się denerwować, dając nam o tym znak krzykiem, agresją, a czasem płaczem. Rodzic często kwituje „robi mi to na złość”, „Przekracza wszelkie moje granice cierpliwości, ja wtedy nie wiem co robić! Czy wstawić do kąta, czy klapsa dać czy nakrzyczeć”.

Jednak jeśli rodzic pochyli się i popatrzy na tę samą sytuację oczami dziecka będzie w stanie dostrzec o wiele szerszy i prawdziwszy obraz problemu. Ojciec, który początkowo tylko przysłuchiwał się tej naszej rozmowie stwierdził, i słusznie, że dziecko też ma swoje granice, np. swobody. A gdy my mu ciągle czegoś zabraniamy, to ograniczamy jego przestrzeń, a ono też ma swoje granice cierpliwości. Ta dyskusja stała się dla matki dziecka początkiem odkrywania i rozumienia potrzeb dziecka.

Jak można zadbać o granice?

Koncentracja z ograniczania dziecka przeniosła się na poszukiwanie rozwiązań, które pozwolą zadbać zarówno o potrzeby rodziców jak i pełzającego po domu malucha. Pojawiły się pomysły stworzenia przestrzeni do zabawy, większej, umożliwienia oglądania domowych ciekawostek pod nadzorem rodzica. Dzięki temu potrzeby-granice dziecka również mogły zostać zauważone i uszanowane. O potrzebie autonomii, chęci zmieniania świata przez dzieci, które czują się eksperymentatorami, wynalazcami pisze m.in. Agnieszka Stein. Zachęca ona rodziców do dawania dziecku możliwie jak największej przestrzeni na własną niezależność. Uważa, że jeśli dziecko ma możliwość samodzielnie wykonywać pewne czynności związane z codziennym życiem oraz podejmować istotne dla siebie decyzje, to ma okazję zaspokajać swoją potrzebę autonomii. Rodzic świadomy granic dziecka i swoich będzie chętniej poszukiwał sposobów ich poszanowania.

Kto zyskuje na ochronie i szanowaniu granic?

Rodzice mogą stać się dzięki zauważaniu swoich oraz dziecka granic spokojniejsi, usatysfakcjonowani. Zyskują świadomość kiedy potrzeba walczy z zachcianką i łatwiej im decydować, łatwiej szukać lepszych rozwiązań służących wyznaczaniu, ale i szanowaniu granic. Co sprzyja budowaniu bliskiej relacji z dzieckiem. W literaturze możemy spotkać porównanie granic do tańca, bo w tańcu też raz podążamy za partnerem, a raz on za nami podąża. Podobnie jest w życiu. Im bliższa relacja, tym granice są bardziej otwarte - chętniej negocjujemy oraz z własnej woli pozwalamy na więcej. Na przykład osoba bliska najczęściej może nas przytulić, dotknąć, ale obca niekoniecznie. Pamiętam kiedy szłam z synem przez sklep i jakaś pani go pogłaskała. On się oburzył i krzyknął na cały sklep „mamo, ta pani mnie tknęła”, po czym obruszył się ze złą miną. Pani spojrzała w moją stronę ze zdziwieniem i przeprosiła. Było to miłe, bo jak to powiedziała 14-latka „przekraczanie granic to też robienie komuś czegoś, co jest niedozwolone na jakimś etapie znajomości”. Dotykanie, głaskanie obcego dziecka wiąże się z naruszaniem jego granicy fizyczności. My dorośli również nie z każdym chcemy być fizycznie tak samo blisko, więc dlaczego sądzimy, że dla dzieci mogłoby to nie mieć znaczenia? Okazuje się, że wiele mamy z dziećmi wspólnego i od nich możemy wiele się uczyć. Może przypomną nam się nasze własne granice, których przestaliśmy bronić. A może odkryjemy potrzeby dziecka i z większą troską i szacunkiem je potraktujemy?

Co może pomóc rodzicom zauważyć potrzebę dziecka?

Na pewno odrzucenie przekonania, że dziecko robi nam na złość czy nami manipuluje. Zamiana go na myśl, że dziecko szuka sposobu zakomunikowania nam swojej potrzeby, jakiejś dla niego ważnej. Po drugie zadawanie sobie pytań i podjęcie wyzwania zauważenia potrzeby dziecka i jej nazwania, na przykład:

- po co moje dziecko tam dąży?

- co tak naprawdę ważnego jest dla niego w tym co robi?

- jaka potrzeba stoi za tym (często) nienajlepszym zachowaniem?

- jak mogę inaczej pomóc mu zadbać o tę potrzebę?

Rodzice mają wiele wspaniałych rozwiązań na swoim koncie. Chociażby odpowiedź na potrzebę biegania i ścigania - zamiast do marketu biorą dzieci najpierw do parku, gdzie przewrócenie na trawę nie jest takie groźne jak na kafelki. Na potrzebę malowania farbami po ścianach, rozkładają wielką rolkę papieru na podłodze i dają farby. Dziecko, którego potrzeby są zauważane i rodzic stwarza wiele możliwości do ich zaspokojenia, czuje się kimś dla niego ważnym, akceptowanym. Wprowadza to więcej harmonii i szacunku w relację rodzic-dziecko.

Jeśli chcesz lepiej rozumieć swojego malucha i zgłębić temat szanowania granic umów się na gratisową konsultację z coachem rodzicielskim, mamą dwójki dzieci Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..

Autor: Coach Wioletta Przenniak-Cołta www.miskuleczka.pl

 
\